Zakazana Miłość Rozdział 3

    Śpiew mężczyzny był dziwny i pełen radości. Aż chciało się żyć.
    Daniel i Ariel jednak woleli nie wychodzić z cienia.
– Oh!- krzyknął męski głos.- Widzę światło. Czy mnie oczy nie mylą?
– Szlak!- krzyknął Daniel nie zważając na otoczenie.
    Mężczyzna, który śpiewał podszedł do nich wychodząc zza krzaków. Spojrzał się na nich i powiedział:
– Czy widzę Anioły? Czy mnie oczy mylą? Dawno tu lasem nikt nie przechodził.
– To…- Zaczął Daniel.
– Wszystko wyjaśnię.- Oznajmiła Ariel.- Szukamy dachu nad głową w tę noc zimową.
– Więc nie znajdziecie. Heh…- odparł mężczyzna.- Ale… Mogę wam wskazać drogę. Za lasem jest opuszczona chatka. Lecz nie jest tam przyjemnie. Zwłaszcza w nocy.
– Dlaczego?- Zapytał zaskoczony Daniel.
– Ponoć tam straszy, ale sami wiecie, że coś takiego jak duchy nie istnieje.
    Mężczyzna nagle zrobił się poważny. Zastukał w drzewo i dodał po kilku minutach:
– To nie istnieje! Może jednak? Kto to wie?
    Odszedł.
    Daniel i Ariel zostali sami. Wiedzieli, że muszą udać się na polanę, lecz nie mieli pojęcia gdzie ona się znajduje.
    Daniel przytulił się do Ariel, a ta wtulona w niego powiedziała:
– Zimno tu. Proszę. Znajdźmy jakieś schronienie.
    Daniel zaczął szukać czegoś, co można użyć za rozpałkę dla ogniska, a jednocześnie spokojnego miejsca, w którym możnaby było je rozpalić.
    Wtedy przypomniał sobie o grocie, którą znalazła Ariel z daleka.
    Co prawda mieli jeszcze kawałek do przejścia, lecz Daniel nie zważając na czas, powiedział spokojnie:
– Pamiętasz miejsce, które znalazłaś?
– Tą jaskinię? Tak.
– Udamy się tam. Zapalę ognisko przed wejściem. Będziemy tutaj nocować.
– Oh… Dobrze słodziaku.
    Oboje ruszyli w stronę jaskini, której mroczny klimat przypominał Horror.
    Nie przejmowali się tym jednak zbytnio, ponieważ liczyło się dla nich tylko to, aby chociaż chwilę odpocząć.
    Daniel rozpalił ognisko przed wejściem do jaskini. Ariel zaś przytuliła się do niego.
– Kiedyś Znajdziemy swój własny skrawek ziemi. Prawda?- Zapytała wysilając się bardziej.
– Podejrzewam, że nasza obecna sytuacja nie potrwa długo.- Oznajmił Daniel.
– Gdybyś miał do wyboru mieszkać tu, W tym państwie, a zamieszkać za granicą i wieść życie takie jak inni. Co byś wybrał?
– Wybrałbym życie z tobą, gdziekolwiek byś nie była.
– Słodki jesteś.
– Ty jeszcze bardziej skarbie. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby się tobie coś stało.
– Mamy coś na kolację?
– Ech… Ciężko powiedzieć. Tylko suchy chleb, który wziąłem z oddziału.
– Może być.
    Daniel wyciągnął z torby bochenek krojonego chleba i podał go Ariel.
    Ta wzięła kromkę i zaczęła spożywać posiłek.
– Nie jesz?- zapytała nagle.
– Nie jestem głodny.
– Proszę cię… Zjedz coś.
– Dobrze. zrobię to tylko dla Ciebie.
– Nie przesadzaj. Proszę.
    Daniel wziął kromkę i resztę spakował do plecaka.
    Oboje siedzieli ogrzewając się przy ognisku, przytulając się, oraz patrząc na gwiazdy.
– Wiesz… Tak patrzę na to niebo i nie mogę zrozumieć, dlaczego życie ma do nas problem.
– Jaki problem?- Ariel zapytała zaskoczona.
– Policja zapewne nas poszukuje. Jesteśmy bez dachu nad głową, a także można nas zobaczyć z kilometra ze względu na unoszący się dym z ogniska.
– To nie jest jeszcze powód do zamartwiania się. Jesteśmy razem, blisko siebie, gwiazdy oświetlają nam niebo. Zwyczajnie…
– Cieszmy się chwilą?- Dopytywał Daniel.
– Tak. Poza tym jeszcze długie i szczęśliwe życie przed nami. Jestem za tym, abyśmy jutro poszli wspólnie do tego domu. Może to właśnie tam zaczniemy żyć jak inni?
– Słyszałaś co powiedział tamten mężczyzna? Jeśli jest nawiedzony?
– Nie trzeba się martwić na zapas.
– Nie przeraża cię wizja opuszczonego i nawiedzonego domostwa?
– Chyba, że przeczekamy gdzieś zimę i dopiero wtedy zaczniemy budować swój dom.
– Myślę, że to wspaniały pomysł. Jednakże gdzie będziemy przez kolejne trzy miesiące?
– Zobaczymy.- Dodała na koniec Ariel.- A Teraz dobranoc kochanie.
– Słodkich snów.
    Daniel i Ariel wtuleni w siebie przysnęli na kilka godzin.
    Dopiero, kiedy słońce zaczynało budzić się do życia, Daniel wstał i rozejrzał się po okolicy.