Zakazana Miłość Rozdział 2

    Daniel zaczął się pakować. W planach miał ucieczkę z Ariel na drugi koniec świata.
    Nie wiedział jednak, że tego dnia, w pierwszy dzień nowego roku przebędzie do niego zjamomy policjant.
– Witaj Daniel.- Powiedział spokojnie.- Jakie masz plany na nowy rok?
– Szczerze, to ogólnie nie zbyt ciekawe.- Oznajmił Daniel.
– Widzę, że potrzebujesz pomocy.
– Niby w Czym.- Dopytywał Daniel.- Radę sobie świetnie.
– nie myśl, że nie widzę, co szykujesz. Obiecuję jednak, że pomogę jak tylko będę mógł, abyś był bezpieczny. Jeśli wykonasz jakiś zły ruch, to będę starał się go naprawić.
– Oh… Dziękuję za wsparcie.
    Daniel ubrał buty, zabrał plecak i finanse, a następnie oznajmił, że idzie do sklepu.
    W rzeczywistości udał się w umówione spotkanie z Ariel, która czekała na niego kilka dobrych minut.
– Gotowa?
– Na co?- zapytała zaskoczona.
– Idziemy po lepsze życie?
– Z tobą zawsze.
    Ruszyli.
    Po drodze rozmawiali i śmiali się.
    Wszystko zdawało się być zaplanowane, lecz w rzeczywistości było jedną, małą ulotną chwilą.
    Do granicy nie mieli daleko. W okolicy było pełno gór, w których można było się schować.
    W dziczy Daniel przyjął inicjatywę. Będąc około pięć kilometrów od szpitala psychiatrycznego, zaczął zbierać przedmioty, które miały mu posłużyć do stworzenia nożyka z krzesiwa, oraz wędki.
    Ariel przyglądała się mu uważnie, aby w końcu zapytać:
– To wszystko co mamy?
– Nie myślałem nad tym…- Przyznał Daniel.
– Wiesz… Może to głupi pomysł, ale chyba powinnam tobie pomóc.
– Co dokładnie chcesz zrobić?- Zapytał Daniel.
– Chodź. Nie mamy czasu do stracenia.
    Ariel poszła przez pobliskie krzewy, a zaraz za nią Daniel. Kobieta nagle zatrzymała się kilka minut później, a Daniel zapytał:
– Co robimy Ariel?
    Ariel milczała pokazując na szczyt góry.
    Daniel zorientował się po chwili i w zamyśleniu oznajmił:
– Hmm… To brzmi dobrze.
    Wtedy nastała cisza.
    Ariel pomimo czasu, który spędziła w szpitalu psychiatrycznym, wiedziała w jaki sposób chować się przed policją. Często zdawało jej się, że jest to zbędna umiejętność. Lecz nie tym razem.
    Powoli nadchodził mrok. Noc zbliżała się w zatrważającym tempie, a jedyne, co para zdążyła zrobić, to zacząć poszukiwania noclegu.
    Daniel podniósł pierwszy lepszy patyk, a następnie z huby wykonał prowizoryczną pochodnię, która zaczęła oświetlać im drogę.
    Idąc wzwyż góry Ariel zauważyła z oddali jaskinię.
– Tu się zatrzymamy.- Odrzekła uśmiechając się delikatnie.
– W porządku.- Odpowiedział Daniel i podeszli bliżej jaskini.
    W jaskini panował mrok. Ciemności spowijały jej skalną strukturę.
    Do granicy oboje nie mieli daleko, zaś jeden krok ich dzielił do normalnego na pozór życia.
    Daniel podał Ariel swoją kurtkę, ta okryła się nią i położyła obok Daniela patrząc na gwiezdne niebo.
– Wiesz… Czasami myślę, że to wszystko nie ma już znaczenia. To całe życie i walka o przetrwanie.- Powiedziała przytulając się do niego.
– Sens, czy nie… To nie ma różnicy. Jesteśmy tu, ponieważ chcemy ułożyć sobie życie. I nie wiem dlaczego oni wybrali właśnie nas.
– Oni?- Ariel była tym zaskoczona.- Jacy oni?
– Ci, którzy wsadzili nas za kraty psychiatryka.
– Nie wierzę, że to mówię, ale jesteś wspaniałym mężczyzną. Moim mężczyzną.
    Nagle zza drzew słychać było odgłos kroków na białym śniegu.
    Daniel poprosił Ariel, aby stać w miejscu i pozostać cicho.
    Odgłosy butów ustały tak samo szybko, jak się pojawiły.
    Nastała cisza, lecz po kilkunastu minutach męski, tęgi głos zaczął śpiewać radosne Piosenki noworoczne.