
1
Otworzyłem drzwi tak delikatnie, jak tylko mogłem. Starałem się rozejrzeć po okolicy, aby zrozumieć, co się dzieje. W każdej chwili mogłem zrezygnować, jednakże tego nie zrobiłem.
Ostatniego wieczora nie wiem, co we mnie wstąpiło. Czułem przypływ energii i…
Chęć zabijania. Pragnąłem zabić Marthę, a jednak Ariel powstrzymała mnie.
Czułem się, jakby uleciała ze mnie cała przeszłość. Może Ariel miała rację? Może kiedyś prowadziliśmy inne życie?
Musiałem przykucnąć, aby stać się nie do zauważenia. Pech chciał, że mężczyzna przechodzący obok zauważył mnie i podszedł bliżej łapiąc i zamykając mi usta.
– Cicho.- Powiedział do mnie spokojnym głosem.- Nie zrobię tobie krzywdy.
Kiedy kiwnąłem głową, na znak, że zgadzam się milczeć, puścił mnie wolno.
– Nie mogę teraz wam pomóc bezpośrednio. Mogę jedynie wskazać szybką drogę ucieczki.
– Nie. Nie zgadzam się.- Oznajmiłem mu spokojnie.
– Dlaczego? Nie wiesz do czego zdolna jest Martha.
– Musi… Być martwa. Inaczej będzie nas gonić. Śledzić. A ktoś inny również może ucierpieć.
– Eh… Więc czego oczekujesz?- Zapytał widocznie zrezygnowany.
– Tego, że zaprowadzisz nas do miejsca kultu.
– Tylko wiedźma o tym wie. Nie jestem pewny, czy zezwoli na pokazanie mi miejsca. Lecz mam rozwiązanie.
– Jakie?- Zapytałem zaskoczony, chociaż nie powinno tak być.
– Poczekaj chwilę w piwnicy. Zaraz wrócę.
Zrobiłem to.
Zszedłem do piwnicy, a Ariel spojrzała na mnie surowo.
– I co?- Zapytała.- Masz coś?
– Nie Wiem z czy mogę mu zaufać. W razie potrzeby stójcie przy drzwiach.
– Ale co się dzieje?
– Może wpakowałem nas w coś, czego nie powinienem zrobić.
2
Jak tylko dowiedziałem się, że Robin wplątał się w walkę pomiędzy wiedźmą, a nowymi, starałem się jak najszybciej zorganizować chwilę czasu.
Nie dość, że zaważyło to na Naszej misji, to jeszcze wciągnął w to ludzi z którzy nie byli nawet kimś ważnym dla łowców wiedźm.
Byłem tym zdenerwowany. Próbowałem zamknąć drzwi z hukiem, aby schować się przy schodach prowadzących do pokoju wiedźmy.
Zawsze zostawiała drzwi zamknięte jakąś magią.
Kiedy usłyszałem dźwięk butów idących po schodach, wiedziałem, że oznacza to problem.
Niestety nie byłem w stanie określić, jaki. Cicho podszedłem do mężczyzny, który wyglądał na wystraszonego. Próbowałem przemówić mu do rozsądku.
Bez skutku.
W pewnym momencie pomyślałem o pokoju wiedźmy. Obiecałem mu, że wrócę tak szybko jak się tylko da. Nie byłem pewny, czy drzwi będą tym razem otwarte.
Jak najszybciej wbiegłem na górę. Pod poddaszem znalazłem drzwi, które przypominały dziwny portal.
Nie zważając na to wszedłem przez nie i znalazłem się w lekko oświetlonym lampionami pokoju. Białe ściany przypominały wewnętrzne struktury jaskini.
Na samym środku pomieszczenia umiejscowione było źródełko wody, która płynęła strumieniami.
Napiłem się jej.
Wtedy zobaczyłem przeszłość. Daniel i Ariel, jako wojownicy, którzy połączyli trzy rody.
Ród Smoka, Ostrzy, Łowców. Lecz nie udało im się połączyć w świętą czwórkę żywiołów rodu Magii zakazanej.
Widziałem bitwę, w której polegli wszyscy. Rzeź, do której dopuszczono. A także ostatnie zaklęcie Wiedźmy, mające wpływ na dzisiejsze spotkanie.
Był to dla mnie przerażający widok. A jednak teraz wiedziałem znacznie więcej.
Nagle poczułem dziwny przypływ energii, a następnie zobaczyłem ją.
Wiedźmę.
Stała za mną i śmiała się, lecz gdy tylko odwróciłem się, aby ją ujrzeć…
Nie było nikogo.
Czym prędzej wybiegłem z jaskini w stronę drzwi, aby wrócić do świata żywych.
Po wejściu na poddasze, zbiegłem po schodach i udałem się do piwnicy, nie patrząc na otoczenie.
To mógł być mój błąd.
3
Poszukiwania trwały. W pewnym momencie postanowiłam wejść do środka domku, w którym namówiłam cały Zakon Ostrzy, aby znaleźć ich martwych lub żywych.
Wchodząc tam zobaczyłam, jak Ronin schodzi do piwnicy. Postanowiłam jednak zaczekać na odpowiedni moment.
Przez ten czas podeszłam bliżej schodów, by usłyszeć rozmowę.
– Znalazłem w jej pokoju coś dziwnego.- Oznajmił Ronin.
– To niemożliwe.- Powiedział męski tęgi głos, który przypominał znajomego Robina.- Przecież zawsze zamyka drzwi.
– To był portal. Chciałbym go jeszcze zbadać.
W tej chwili wycofałam się i opuściłam dom.
4
Na skraju lasu, czekałem na Jane. Ta miała przyjść do mnie w wolnej chwili.
Podczas poszukiwań informacji o moim znalezisku sprzed kilku tygodni, poinformowałem Radę, znalazłem księgę, która mogła pomóc w ustaleniu, czym jest tajemniczy długopis, a także zrobiłem zdjęcia miejsca, gdzie go znalazłem.
Zebranie tych danych zajęło mi trochę czasu. Może nawet za dużo.
Nie mogłem jednak dłużej czekać i postanowiłem działać.
Kiedy wysyłałem list do Jane, aby spotkać się całym Smoczym Zakonem w karczmie pod złotym smokiem, widziałem postać, która przypominała mi klowna.
Stała przez chwilę w bezruchu, a następnie zniknęła, kiedy tylko odwróciłem się, by oddać list do pojemnika.
Tego wieczoru, w karczmie nie było Zbyt dużo osób. Usiadłem wraz z Białym, Rose, Avincii, oraz Tatianą przy stoliku w oczekiwaniu na Jane.
Kiedy tylko zobaczyłem, jak wchodzi, machnąłem ręką, informując ją, że jesteśmy tutaj.
Jane podeszła bliżej, lecz dobrze widocznym niepewnym krokiem.