
1
– Znalazłem w jej pokoju coś dziwnego.- Oznajmiłem.
– To niemożliwe.- Powiedział Robin.- Przecież zawsze zamyka drzwi.
– To był portal. Chciałbym go jeszcze zbadać.- Dodałem.- Ah… Przepraszam za moje maniery. Jestem Ronin.
Daniel i Ariel patrzyli na mnie jak na idiotę. Czułem się trochę nieswój w tym małym gronie.
– W sumie, to jestem Daniel. To Ariel. Wiesz, co działo się tego wieczoru?
– Nie. Martha powiedziała, że mamy was złapać.
– Tak. Tak. Martwych lub żywych. Po co w ogóle przejmować się tym, że wkrótce wszyscy zginiemy?
– Wiem, że potrzebujecie pomocy. Widziałem przeszłość, która zniewoliła dusze. Waszej dwójki. Nie możemy pozwolić, aby to wszystko powtórzyło się.
– Przeszłości nie oszukamy.- Powiedziała Ariel.- Możemy tylko wpłynąć na przyszłość.
– Nie tylko. Jeśli przekonamy Zakon Ostrzy, aby pomógł nam rozprawić się z Wiedźmą, to może wkrótce…- Powiedział Robin.
– Może będzie inaczej? Nie możemy jej zabić Robinie. Musimy połączyć siły, by ją przekonać.
– Albo spalić żywcem zanim rzuci zaklęcie.- Dodał Daniel.
– Przestańcie!- krzyknęła Ariel.- Powinniśmy najpierw zbadać teren, a potem dopiero…
W tej chwili do piwnicy wszedł mężczyzna ubrany w szatę i białe skrzydła. Nie spodziewałem się jednak, że będzie to ktoś, kto mógłby zrobić wszystko, by przypomnieć nam o tym, co najważniejsze…
2
Nie mogłem dłużej wytrzymać. Daniel miał zorganizować kilka rzeczy. Udać się w wskazane miejsce przed wschodem słońca.
Myślałem, że Hunter powiedział mu o moich planach. Lecz zawiodłem się na nim po raz pierwszy.
– Daniel?- Zapytałem stając wewnątrz ciemności spowijającej skrawek pokoju.- Ariel? Hunter mówił wam o planach?
– Emm… Jakichkolwiek? Nie. Nie widziałem go od dłuższego czasu.- Oznajmił Daniel.
– Wschód słońca już niebawem. Pojawicie się na trzeciej wieży? Tej która nie została zniszczona? Imm… Też niech będą wasi nowi sprzymierzeńcy. Ktoś na was czeka.
– Kto?- Zapytał zaskoczony Daniel.
– Ktoś o sile i potędze. Pierwszy Mag.
– To są żarty. Prawda?- Dopytywał Daniel.
– Niestety nie. Zaś o wschodzie słońca Będzie tu tłoczno, więc i tak nie macie wyboru.
Na te słowa odszedłem, jednocześnie otwierając portal do trzeciej wieży.
– Idziecie że mną? Czy wolicie podróżować przez kilka kolejnych godzin?
3
– Jak zawsze spóźnieni.- Odezwał się Pierwszy Mag.- Xen bardziej powinien był pilnować, żeby każda osoba pojawiała się na wyznaczony czas.
– Wybacz mi przyjacielu. Mieli małe problemy z naszą znajomą wiedźmą Marthą.
– Ta kobieta już nie jest do wytrzymania. Ile demonów i aniołów schwytała i zamknęła na cmentarzach wokół dawnego domu wiedźm z Surann?
– Jedenaście.- Odrzekł Xen.
– Ja przepraszam, że przeszkadzam, ale jednego udało mi się uwolnić.- Powiedział Daniel.- Po co w ogóle miała by to robić?
– Może nie wiesz, lecz dwanaście potężnych aniołów i demonów potrzebne jest do rozpoczęcia rytuałów mających na celu wezwanie Smoka Śmierci.- Powiedział spokojnie pierwszy Mag.
– Nie mniej jednak dziękuję za informację. Mamy coraz mniej czasu na zorganizowanie stabilnego schronu. Dobrze słyszeć, że mamy trochę więcej czasu niż zakładaliśmy.- Dodał Xen.
– Widzicie jednak, że potrzebujemy tym razem trzech rodów. Zakon Ostrzy, jest naszym priorytetem. Później zobaczymy, do kogo będziemy mieć bliżej. Możecie wybierać pomiędzy Łowcami Wiedźm, a Rodem Smoka.
– Coś mi się zdaję się, że macie poparcie rodu łowców wiedźm. Jesteśmy od nich i naszym zadaniem jest zabicie wiedźmy.- Oznajmił niedbale Ronin.
– Nie zmienia to faktu, iż pomimo naszych wysiłków, nie możemy reprezentować Króla Edwarda. Jednego najsilniejszych mężczyzn, którzy rządzili przed nim.- Dodał Robin.
– Skoro jesteśmy zgodni, to pozostaje nam ród Smoka.- Dokończył Xen.- No… Oprócz Zakonu Ostrzy, rzecz jasna.
Wszyscy ucichli, a jedyne, co było słychać, to odgłos rzucanych w pole śpiewów wiatru oznaczającego burzę śnieżną.
4
– Hej.- Powiedziała Jane.- Co słychać?
– Mamy poważną sprawę.- Oznajmiłem.
– Coś się dzieje z Danielem, lub z Ariel?
– Nie. Bardziej złożoną sprawę. Mamy do czynienia z tajemniczym klownem. Tyle wiem. Ten długopis lub raczej pióro, jest magiczne.
– Jak to? Magia zniknęła na lata.
– Jane. Też jestem w szoku. Mroczna magia jednak nigdy nie będzie zapomniana.
– Hunter. Proszę. Nie rozśmieszaj mnie. Dobrze wiesz…
– To nie są żarty. Weź te pióro i sama zobacz.
W tej chwili podałem Jane pióro magiczne, mając nadzieję, że będzie bezpieczne.
– Co mam z tym zrobić?- Zapytała.
– Weź je i schowaj. Nikt nie może go dostać. Rozumiesz?- Odpowiedziałem spokojnie.
Jane kiwnęła głową i wyszła z karczmy, a ja wróciłem do sączenia piwa korzennego.