
Zrozumiałem, że popełniłem błąd. Chciałem zabić tą wiedźmę, lecz coś wewnątrz mnie nadal powstrzymywało mnie od tego czynu.
Nie rozumiejąc całości ostatnich wydarzeń, pragnąłem dowiedzieć się więcej o przeszłości, która mogła mieć większe znaczenie niż mógłbym się spodziewać.
Z każdą chwilą zdawało mi się, że wkrótce dowiem się więcej, chociaż mogło to być złudne przeczucie.
– To plan jest taki.- Powiedział Xen.- Mamy za zadanie pomóc istotom. Danielu. Ty wyruszysz na wyprawę po mapę cmentarzysk. Ariel. Zaś ty, poszukasz jeziora wiedzy.
– Jak mamy to zrobić?- Zapytała Ariel.
– Idź na północ. Ty Danielu na południe. Wy zaś skoro jesteście Łowcami Wiedźm, udajcie się do swojego króla. Poinformujcie go o zbliżającej się wojnie.
– A jeśli nam nie uwierzy?- Zapytał Ronin.
– Wtedy pokażecie mu znak z nieba, który pojawi się w nocy waszego przyjścia.
– W takim razie idę już szukać tej mapy.- Dodałem i zszedłem po schodach wieży.
Na dworze panował spokój i równowaga. Jednocześnie zima zaczęła ustępować, a burza śnieżna zostawiła po sobie tylko kilka płaszczy śniegu.
Mróz, który pokrywał bielą cały krajobraz lasów i ruin zamku, zdawał się odpuszczać.
Tego jednak nie mogłem odpuścić.
Ruszyłem w stronę północną. Przez kilkanaście minut przystanąłem przed bramą. Właściwie jej ruinami.
Jeszcze raz spojrzałem na otaczający mnie krajobraz, który teraz pogrążony był we śnie.
Udałem się leśną ścieżką. Drzewa sosnowe i świerkowe lekko kołysały się na wietrze. Niedaleko od lasu zaczęły pojawiać się budynki. Stare i poniszczone, a jednocześnie zdawały się być zamieszkane przez ludzi.
Podszedłem bliżej i wtedy zauważyłem płomienie, które otaczały kościół.
Nie długo potem, byłem już na miejscu.
Wokoło cmentarza zebrała się grupa ludzi, którzy błagali Ezeriusza o zostawienie ich w spokoju. Podszedłem jeszcze bliżej i na czele zbiorowiska zobaczyłem księdza.
– Szczęść Boże.- Powiedziałem.- Co się tu dzieje?
– Witaj młody człowieku. Łaska pańska ciebie wezwała? Modlimy się do Demona, który zaczął palić nasz dobytek. Jeśli wezwał ciebie Bóg, to proszę nie zostawiaj nas na pastwę tego potwora.
– kim jest Ezeriusz? Właściwie… To kto go tam wezwał?
– Wiedźma! Ona zamknęła go w kościele! Proszę pomóż nam.
– Ech… Kolejny demon i znowu ta wiedźma. Dobrze słyszeć, że mamy podobny problem. Dobrze więc. Zrobię to, co muszę.
Wszedłem na teren cmentarza i powiedziałem:
– Abi, daemon, virtute Dei! Libertatem tuam reddo, Ezeri! Peccatum tuum Deus ignoscit! Redi ad locum unde dolere vocatus es!
Po chwili płomienie zniknęły, zaś ksiądz podbiegł do mnie i zapytał:
– Jesteś naszym wybawcą. Proszę. Powiedz z czego potrzebujesz.
– Właściwie to ja…
– Wino! Uczta!- Krzyczał tłum.
– Ja tylko…- próbowałem protestować.
– Niech i tak będzie. Zorganizujemy ucztę w samo południe. Potem powiesz, czego naprawdę pragniesz.- Zaznaczył ksiądz i zaprowadził mnie do swojego pokoju w kościele.
Nie minęły minuty, jak postawił dzban pełen wina i kilka słodkich przekąsek.
Niestety nie byłem w stanie mu odmówić, ponieważ chciałem z nim spokojnie porozmawiać.
– Więc. Co pragniesz?- Zapytał ksiądz.
– Była u was Martha? Ta wiedźma. Wie ksiądz, że przysyła mnie Bóg. Więc muszę odszukać pewną wartościową rzecz.
– Ach… A więc Bóg przysyła Ciebie po coś, co jest mu potrzebne? I nie słucha próśb swoich wiernych?
– Ta rzecz ma pomóc mi unicestwić plany wiedźmy.
– Milcz!- Krzyknął ksiądz.- Więc zobaczę, co mogę zrobić, byś dostał to, co potrzebujesz. Wiedz jednak, że jeśli ona się dowie…
– Tak. Wiem. I tak mam u niej trochę przekichane, więc w sumie to żadna strata jeśli będzie wiedzieć, gdzie jestem.
– Potrzebujesz zapewne mapy. Dawne dzieje ludzkości nie były aksamitem i różą obsypane. Udaj się przed południem do naszego bibliotekarza. On powie Tobie, gdzie możesz znaleźć swoją własną drogę.
– Ale… Chodziło mi o mapę.
– Mapa. No tak! On ci wszystko wyjaśni.
Wstałem i opuściłem kościół. Ludzie patrzyli na mnie niczym na bohatera, który uratował im życie.
Obawiałem się jednak, że nie znajdę odpowiedzi na moje pytania, jak również mapy cmentarzysk.
Okazało się jednak, że dość szybko znalazłem bibliotekę. Była to chatka popadająca w ruinę. Stara, z kamienia, który dawno temu zaczął obrastać w pnącza i mech.
Teraz wyglądał jakby był ze snów.